Obudził ją potworny, pulsujący ból głowy. Z trudem otworzyła oczy i
rozejrzała się po pomieszczeniu. Nietrudno było domyślić się, że
znajduje się w jednej z tych luksusowych willi po zachodniej stronie
Coral City. Ciężkie, ciemnofioletowe zasłony skutecznie chroniły ją
przed promieniami słońca. Na białej nocnej szafce, obok łóżka stała
szklanka z przezroczystym płynem. Bez zastanowienia chwyciła naczynie i
wzięła potężnego łyka.
- Niech to...! - wypluła palący płyn
krzywiąc się i ponownie spojrzała na szklankę. Wódka. Czysta wódka, że
też nie przyszło jej do głowy, by powąchać, zanim się napije. Odstawiła
szklankę z powrotem na szafkę, patrząc na nią z
obrzydzeniem. Jęknąwszy głośno wstała i jeszcze raz omiotła wzrokiem
pokój. Na pierwszy rzut oka było widać, że mieszka w nim kobieta.
Jasnofioletowe ściany, zbliżone w swojej barwie do zasłon i meble w
kolorze ecru współgrały ze sobą idealnie. Drewniana podłoga cała pokryta
była puchatym dywanem. Na półkach stało kilka tajemniczo wyglądających
szkatułek, a ściany zdobiły czarno-białe fotografie oprawione w surowe,
białe ramki. Przyjrzała się wizerunkom w ramach i ze zdziwieniem
spostrzegła, że na wszystkich zdjęciach prezentuje się jedna i ta sama
kobieta. Kobieta, którą notabene skądś znała. Przeczesała palcami
pozlepiane włosy i walnęła otwartą dłonią w czoło. No tak! Przecież ta
kobieta na zdjęciach to Tatiana, jej najlepsza przyjaciółka. Teraz
wszystko sobie przypomniała, ubiegłego wieczoru, Tatiana zadzwoniła do
niej, informując o imprezie wydawanej na cześć... czegośtam. Nie musiała
dwa razy powtarzać, po piętnastu minutach siedziała już w
swojej wściekło-zielonej lancii stratos i gnała na przyjęcie. Czyli
teraz jest w sypialni przyjaciółki. Odetchnęła z ulgą, bo nie pamiętała
zbyt wiele z poprzedniego wieczoru, ale świadomość, że była przy niej
Tatiana uspokoiła ją. Z przyjaciółką u boku nie mogło jej spotkać nic
złego. Przywołała na twarz uśmiech, mimo pękającej czaszki i odwróciła
się na pięcie. Mina zrzedła jej w ułamku sekundy. Czym prędzej rzuciła
się do torebki leżącej nieopodal łóżka i wyrzucając z niej
masę kosmetyków, papierków po gumie do żucia, portfel i kluczyki w
końcu wygrzebała komórkę. Wystukała z pamięci numer telefonu osoby,
która jako jedyna mogła ją wyplątać z każdego kłopotu. Odczekawszy dwa
sygnały, uzyskała połączenie.
- Tatku? - rzuciła miękkim głosem do słuchawki, ocierając łzy. - Jestem u Tatiany, przyjedź po mnie, mamy problem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz