niedziela, 9 września 2012

Prolog.

Obudził ją potworny, pulsujący ból głowy. Z trudem otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nietrudno było domyślić się, że znajduje się w jednej z tych luksusowych willi po zachodniej stronie Coral City. Ciężkie, ciemnofioletowe zasłony skutecznie chroniły ją przed promieniami słońca. Na białej nocnej szafce, obok łóżka stała szklanka z przezroczystym płynem. Bez zastanowienia chwyciła naczynie i wzięła potężnego łyka.
- Niech to...! - wypluła palący płyn krzywiąc się i ponownie spojrzała na szklankę. Wódka. Czysta wódka, że też nie przyszło jej do głowy, by powąchać, zanim się napije. Odstawiła szklankę z powrotem na szafkę, patrząc na nią z obrzydzeniem. Jęknąwszy głośno wstała i jeszcze raz omiotła wzrokiem pokój. Na pierwszy rzut oka było widać, że mieszka w nim kobieta. Jasnofioletowe ściany, zbliżone w swojej barwie do zasłon i meble w kolorze ecru współgrały ze sobą idealnie. Drewniana podłoga cała pokryta była puchatym dywanem. Na półkach stało kilka tajemniczo wyglądających szkatułek, a ściany zdobiły czarno-białe fotografie oprawione w surowe, białe ramki. Przyjrzała się wizerunkom w ramach i ze zdziwieniem spostrzegła, że na wszystkich zdjęciach prezentuje się jedna i ta sama kobieta. Kobieta, którą notabene skądś znała. Przeczesała palcami pozlepiane włosy i walnęła otwartą dłonią w czoło. No tak! Przecież ta kobieta na zdjęciach to Tatiana, jej najlepsza przyjaciółka. Teraz wszystko sobie przypomniała, ubiegłego wieczoru, Tatiana zadzwoniła do niej, informując o imprezie wydawanej na cześć... czegośtam. Nie musiała dwa razy powtarzać, po piętnastu minutach siedziała już w swojej wściekło-zielonej lancii stratos i gnała na przyjęcie. Czyli teraz jest w sypialni przyjaciółki. Odetchnęła z ulgą, bo nie pamiętała zbyt wiele z poprzedniego wieczoru, ale świadomość,  że była przy niej Tatiana uspokoiła ją.  Z przyjaciółką u boku nie mogło jej spotkać nic złego. Przywołała na twarz uśmiech,  mimo pękającej czaszki i odwróciła się na pięcie. Mina zrzedła jej w ułamku sekundy. Czym prędzej rzuciła się do torebki leżącej nieopodal łóżka i wyrzucając z niej masę kosmetyków, papierków po gumie do żucia, portfel i kluczyki w końcu wygrzebała komórkę. Wystukała z pamięci numer telefonu osoby, która jako jedyna mogła ją wyplątać z każdego kłopotu. Odczekawszy dwa sygnały, uzyskała połączenie.
- Tatku? - rzuciła miękkim głosem do słuchawki, ocierając łzy. - Jestem u Tatiany, przyjedź po mnie, mamy problem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz